Kliknij w menu opcję “Ustawienia”. W Ustawieniach ogólnych konta kliknij opcję z napisem “Pobierz kopię danych z Facebooka”. W zakładce nowego pliku kliknij na opcję “Odznacz wszystko” i zaznacz tylko pole wyboru obok opcji “Zdjęcia”. Opcjonalnie – Możesz wybrać zakres dat i format, w jakim chcesz otrzymywać
Dodając kolejne zdjęcie na Facebooku lub Instagramie, większość użytkowników tych serwisów nie zaprząta sobie głowy ich późniejszym losem. Ci bardziej świadomi zwrócą jedynie uwagę na ustawienia prywatności, aby fotografie z ostatniej imprezy mogli zobaczyć tylko ich znajomi. Tymczasem poprzez udostępnienie w serwisie społecznościowym zdjęcia, filmu, grafiki bądź jakichkolwiek innych materiałów, użytkownicy de facto dają jego administratorowi wolną rękę w zakresie ich wykorzystania. Choć nie powoduje to przeniesienia na serwis prawa własności czy praw autorskich, kontrola nad materiałami zostaje poważnie osłabiona i często nie przywróci jej nawet ich usunięcie. Na jakiej podstawie serwis ma tak szerokie kompetencje i czy zwalnia to użytkowników z odpowiedzialności za to, co udostępniają? Zgadzam się, ale właściwie na co? Źródłem wszystkich uprawnień właścicieli serwisów społecznościowych względem treści dodawanych przez użytkowników jest najczęściej regulamin, akceptowany przy zakładaniu konta. Większość internautów czyni to nawet do niego nie zaglądając, co oczywiście nie zwalnia ich z jego przestrzegania. Taki regulamin staje się bowiem częścią umowy zawieranej pomiędzy użytkownikiem a serwisem i jest tak samo wiążący, jak gdyby został podpisany własnoręcznie. Choć akceptowanie regulaminów bez ich przeczytania nie jest czymś pozytywnym, pewnym usprawiedliwieniem jest ich znaczna długość. W pomysłowy sposób zobrazował ją Dima Yarovinsky (artysta z Izraela), który wydrukował na kolorowych kartkach regulaminy największych serwisów społecznościowych, z których następnie ułożył kilkumetrowe pasy (dzieło to można obejrzeć na stronie internetowej autora). Rekordowy pod względem długości okazał się regulamin Instagrama, liczący ponad 17 tysięcy słów, z których każde ma wpływ na sytuację prawną użytkownika. Wiele osób nadal sądzi, że serwisy społecznościowe działają “za darmo” i “dla wspólnego dobra”. Tymczasem za Facebookiem i Instagramem stoi jedna, amerykańska spółka o nazwie Facebook, Inc., której cele mają stricte komercyjny charakter. Wprawdzie nie pobiera ona opłat w pieniądzu, lecz w zamian za to żąda swobody w wykorzystywaniu treści udostępnianych przez użytkowników. W tym kontekście łatwo zrozumieć po co potrzebne są tak długie regulaminy – szerokie uprawnienia wymagają bowiem równie szerokich podstaw. Łańcuszki (nie)szczęścia Dowodem na nikłą świadomość zobowiązań, jakie użytkownicy nakładają na siebie akceptując regulamin Facebooka, są pojawiające się co jakiś czas tzw. “łańcuszki szczęścia”. Są to oświadczenia, których udostępnienie na prywatnej osi czasu ma uchronić przed wykorzystywaniem przez serwis zdjęć, filmów lub innych treści na nim udostępnionych. Nie mają one oczywiście żadnej wartości, gdyż jako jednostronne oświadczenia woli nie mogą zmienić umowy z serwisem, która jest czynnością dwustronną. Osoby udostępniające “łańcuszki” nie zabezpieczą nimi swoich treści, a jedynie dostarczą dobrego humoru żartownisiom, którzy je inicjują. Co (za naszą zgodą) mogą Facebook i Instagram? Z uwagi na fakt, że Facebook i Instagram należą od 2012 roku do jednego podmiotu, postanowienia regulaminów dotyczące dodawanych przez użytkownika treści są do siebie podobne. Stosowne fragmenty rozpoczynają się od uspokajającego oświadczenia, że użytkownik zachowuje prawo własności do wszystkich dodanych materiałów, a serwis nie wysuwa wobec nich żadnych roszczeń. Zaraz potem pojawia się jednak wymóg udzielenia serwisowi licencji na ich wykorzystanie, po czym następuje długa litania jej przymiotów. Na podstawie regulaminów Facebooka i Instagrama (treść licencji w obu serwisach jest identyczna), użytkownik udziela im: – niewyłącznej (oznacza to, że użytkownik może udzielić licencji na udostępnione materiały także innym podmiotom), – bezpłatnej, – zbywalnej (możliwej do przeniesienia na inny podmiot bez zgody użytkownika), – obejmującej prawo do udzielania sublicencji (dalszych licencji), – globalnej licencji, która zezwala na: – obsługiwanie, – wykorzystywanie, – dystrybuowanie, – modyfikowanie, – uruchamianie, – kopiowanie, – publiczne odtwarzanie lub wyświetlanie, – tłumaczenie, udostępnionych treści i tworzenie na ich podstawie materiałów pochodnych. Powyższa licencja pozwala tym serwisom na szerokie wykorzystywanie materiałów użytkowników, w tym także przekazywanie ich innym podmiotom. Oburzonym na takie uprawnienia należy przypomnieć, że sami się na nie zgodzili, ponadto właściciel Facebooka i Instagrama jako podmiot prywatny ma prawo ustalić takie reguły świadczenia usług. Pewną pociechą jest fakt, że udzielona licencja może być w każdej chwili odwołana poprzez usunięcie treści lub całego konta – w przypadku jednak, gdy zostały one wcześniej udostępnione przez inne osoby, nadal będą widoczne na ich profilach. Czy uprawnienia serwisów zwalniają użytkowników z odpowiedzialności za dodawane treści? Każdy użytkownik udostępniający na Facebooku czy Instagramie jakiekolwiek treści, jest z założenia traktowany jak ich właściciel lub osoba uprawniona do dysponowania nimi. Serwis nie weryfikuje prawdziwości tego założenia – nie ma takiego obowiązku, ponadto prewencyjne sprawdzanie każdego zdjęcia, filmu czy grafiki pod kątem ich zgodności z prawem oraz prawdziwości uprawnień użytkownika, doprowadziłoby zdecydowanie do jego paraliżu. Przeglądając serwisy społecznościowe, nietrudno natknąć się na przykłady treści naruszających prawa osób trzecich. Są to np. zdjęcia publikowane bez zgody autora lub zawierające wizerunek osoby, która nie wyraziła zgody na jego rozpowszechnienie. Niezgodne z prawem mogą być także ich przeróbki (np. memy) oraz materiały o charakterze jednoznacznie znieważającym, zniesławiającym, propagującym nienawiść lub stanowiące groźbę karalną. Mimo szerokich uprawnień przyznanych serwisom społecznościowym, pełną odpowiedzialność za dodawane treści ponosi użytkownik. Serwis jest w tym przypadku tylko narzędziem, ponadto prawna regulacja świadczenia usług drogą elektroniczną stanowi, że nie ponosi on odpowiedzialności za treści udostępniane za jego pośrednictwem (jeżeli jednak otrzyma zawiadomienie o bezprawnym charakterze tych treści, ma obowiązek uniemożliwić do nich dostęp – gdyby tego nie uczynił, odpowiadałby za to naruszenie). Oznacza to, że wszelkie roszczenia z tytułu naruszenia praw autorskich lub dóbr osobistych muszą być kierowane przeciwko użytkownikowi. Chociaż serwisy społecznościowe nie odpowiadają za treści użytkowników, nie oznacza to, że bezczynnie przyglądają się naruszeniom prawa, jakich dopuszczają się niektórzy z nich (stanowi to bowiem kłopot wizerunkowy). Jeżeli czyny te mają charakter uporczywy, regulaminy najczęściej przewidują możliwość usunięcia bezprawnych treści przez administratora, a także zablokowania lub usunięcia konta naruszyciela. Niezależnie, serwisy stosują algorytmy automatycznie wykrywające i usuwające najbardziej oczywiste naruszenia (np. zdjęcia o charakterze pornograficznym lub przedstawienia symboli takich jak swastyka). Podsumowanie Choć użytkownik publikujący zdjęcie np. na Facebooku zachowuje do niego wszelkie prawa, rzeczywista kontrola nad jego wykorzystaniem zostaje ograniczona. Wystarczy, by udostępniła je u siebie choć jedna osoba, by pozostało widoczne w serwisie nawet po usunięciu konta autora, nie wspominając o możliwości jego pobrania bezpośrednio na komputer lub smartfon. Warto zatem zachowywać umiar w dzieleniu się swoją prywatnością i umieszczać w sieci tylko takie zdjęcia, które rzeczywiście można udostępnić publicznie. Nie wolno także zapominać, że pełną odpowiedzialność za treści publikowane w serwisie społecznościowym ponoszą użytkownicy. Fakt, że wielu z nich niespecjalnie się tym przejmuje i nie ponosi za to konsekwencji nie oznacza, że będzie tak w każdym przypadku. Naruszenia prawa na Facebooku i Instagramie są tak samo nielegalne, jak dokonane w innych miejscach, i przy wystarczającej determinacji poszkodowanych, możliwe jest pociągnięcie ich autora do prawnej odpowiedzialności. W takiej sytuacji, „ban” albo usunięcie konta w serwisie będzie jego najmniejszym problemem. Autorka: adwokat Magdalena Korol >>> Przeczytaj również: Kto ma prawa autorskie do tatuażu? Możesz usuwać zdarzenia opublikowane przez Ciebie i Twoich znajomych na Twojej osi czasu na Facebooku. Zwykle rozmawiając o prywatności w internecie w kontekście udostępniania informacji mówi się o tym, że co raz wrzucone do sieci pozostanie w niej na zawsze. Czasem jednak sytuacja jest odwrotna, a błąd w zabezpieczeniach na portalu Facebook pozwalał użytkownikom usuwać nienależące do nich albumy ze zdjęciami. Jeśli chcielibyście teraz zrobić dowcip swoim znajomym mam niestety dla was złą wiadomość. Facebook załatał lukę po tym jak jej odkrywca, Laxman Muthiyah, zgłosił ją administratorom portalu. Nie tylko internauta zachował się właściwie nie przekazując informacji grupom przestępczym łasym na takie smaczki, ale też twórcy portalu przekazali mu nagrodę w wysokości 12,5 tys. dol. w ramach programu Bug programistom za odkrywanie luk w zabezpieczeniach usług sieciowych w ramach programów bug bounty to popularna praktyka. W zeszłym roku firma Marka Zuckerberga odebrała i rozpatrzyła pozytywnie blisko trzysta takich zgłoszeń i tyle też wpisów z podziękowaniem trafiło na specjalną podstronę internetową na portalu. Wykorzystanie błędu do usuwania zdjęć na Facebooku nie było wbrew pozorom takie trudne. Laxman Muthiyah znalazł sposób, żeby przekonać portal, że jest właścicielem albumu ze zdjęciami utworzonego przez innego użytkownika. Wykorzystał do tego platformę Graph API. W tym celu stworzył nowego użytkownika bo przetestowania tego rozwiązania i faktycznie mu się to wykorzystaniem tego błędu można było się dobrać do wszystkich zdjęć, które atakujący mógł wyświetlić. Większość zdjęć w prywatnych albumach była bezpieczna, ale niektóre z fotografii jak np. awatary są zawsze udostępniane jako publiczne i można było je w ten sposób usunąć. Facebook do sprawy podszedł bardzo poważnie i załatał lukę w dwie godziny. W tym przypadku zarówno postawa odkrywcy błędu, jak i reakcja Facebooka była wzorowa. W systemach informatycznych tworzonych przez ludzi zawsze mogą wystąpić błędy, a najważniejsze jest by nie wykorzystać ich istnienia do niecnych celów i w porę je pamiętać, że podobnych nieodkrytych błędów w usługach internetowych jest zapewne jeszcze mnóstwo. Wrzucając pliki do sieci nie tylko należy mieć świadomość, że wszystkie dane mogą zostać wykradzione, ale też należy robić cyklicznie niezależne kopie zapasowe. Gdy osadzisz film, dodany zostanie jedynie odtwarzacz wideo. Aby osadzić film: Otwórz Facebooka na komputerze. Przejdź do filmu, który chcesz osadzić. Kliknij pozycję i wybierz opcję Osadź. Pamiętaj, że ta opcja będzie widoczna tylko w przypadku ustawienia grupy odbiorców jako publicznej. Skopiuj wyświetlony kod i wklej go do

W Białymstoku istnieją miejsca, do których na co dzień nie wolno wejść przypadkowym osobom, a już na pewno zrobić tam zdjęcia. Niektóre z nich znajdują się blisko centrum miasta. Może macie jeszcze jakieś pomysły? Wysyłajcie je na adres: [email protected] W Białymstoku istnieją miejsca, do których na co dzień nie wolno wejść przypadkowym osobom, a już na pewno zrobić tam zdjęcia. Niektóre z nich znajdują się blisko centrum miasta. Może macie jeszcze jakieś pomysły? Wysyłajcie je na adres: [email protected]Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera

4. Dzieci zbierające odpady – w Korei Północnej takie zdjęcie jest zakazane dlatego, że pokazuje biedę. 5. W tych trudnych ekonomicznie czasach dzieci muszą pracować również w polu. 6. Samochody w tym regionie są rzadkością, dlatego dzieci mogą bez problemu bawić się na wielopasmowych ulicach. 7.
Program Clearview AI potrafi odszukać człowieka na podstawie jednego AI to program stworzony przez startup Hoan Ton-Thata. Programista ten opracował narzędzie, które wykorzystuje sztuczną inteligencję do rozpoznawania wizerunków osób z wgranych do aplikacji zdjęć. Programem zainteresowały się organy ścigania. Wynalazek byłby interesującym i może nawet korzystnym narzędziem, gdyby nie fakt, że stworzono go z naruszeniem regulaminów i prywatności. Baza twarzy zbudowana została bowiem bezpośrednio ze zdjęć i filmików udostępnianych przez użytkowników Facebooka i innych podobnych mu stron, np. YouTube'a. Na oficjalnej stronie programu Clearview AI widnieje informacja, że do pracy aplikacji używane są wyłącznie dane ustawione jako publiczne, jednak metodologia tworzenia bazy danych w ten sposób wzbudza kontrowersje. Dokładny model działania Clearview AI nie jest znany, wiadomo jednak, że po wgraniu fotografii wybranej osoby program wyświetla wszystkie inne dostępne w bazie zdjęcia tego człowieka wraz z informacjami o tym, gdzie w internecie jego fotki się pojawiły. Oficjalnie aplikacja ma służyć do zmniejszania skali przestępstw, gdyż dzięki wykrywaniu twarzy łatwiej będzie dotrzeć do sprawców zdarzeń kryminalnych. Służby ze Stanów Zjednoczonych poinformowały w rozmowie z „New York Times", że narzędzie jest przydatne i sprawdza się w badaniu mniejszych i większych wykroczeń. Przedstawiciele prawa ujawnili jednak, że nie wiedzą, w jaki sposób narzędzie działa i kim jest jego twórca. W redakcji sprawdzono zatem działanie aplikacji. Dziennikarz udostępnił do testów swoje zdjęcie i po wgraniu go do programu po kilku sekundach uzyskał wiele danych na swój temat. Źródłami informacji były inne jego zdjęcia udostępnione w internecie. Szef startupu przyznał, że jest w posiadaniu trzech miliardów fotografii. Przynajmniej część z nich została pozyskana z naruszeniem regulaminów stron, na których były udostępniane. Jak przyznaje twórca Clearview AI, „nikomu to nie przeszkadza, bo aplikacja okazała się przydatna". Nic dziwnego – ogrom zdjęć w programie znacząco zwiększa szanse na wyśledzenia sprawcy. Dla porównania: FBI dysponuje bazą „tylko" 400 milionów zdjęć. fot. Alex Iby – Unsplash
Co może wyniknąć z niewinnego zdjęcia na Facebooku. Jacek Gądek. 18 września 2012, 11:30. FACEBOOK. KOPIUJ LINK. Jeśli wrzucisz na Fecebooka zdjęcie swojej klasy i źle podpiszesz byłe
Facebook został oskarżony o dyskryminację i rasizm za usuwanie historycznych i kulturowych zdjęć z Papui-Nowej Gwinei. Zdjęcia zostały opublikowane w grupie, która dostarcza historycznych fotografii z tamtego regionu. Członkowie grupy, która liczy 55000 użytkowników, twierdzą, że Facebook usunął zdjęcia z powodu naruszenia zasad dotyczących nagości. Jednemu z administratorów grupy zakazano dalszego publikowania zdjęcia przedstawiającego grupę mężczyzn "z nagą klatką piersiową, bez zakrycia górnej części ciała". W rozmowie z The Guardian, Arthur Smedley (inny administrator grupy), opisał cenzurę i stosowanie przez Facebooka standardów społeczności jako "absurd". Facebook po raz kolejny obrywa za stosowanie podwójnych standardów. Tym razem platformę atakuje grupa publikująca historyczne zdjęcia z Papui-Nowej Gwinei. Facebook zakazuje i banuje za publikowanie historycznych i kulturowych fotografii. "Jeśli o mnie chodzi, oznaczałoby to dla nas w Australii zakaz publikowania zdjęć mężczyzn udających się na plażę latem" - powiedział Smedley. "Niektórzy użytkownicy twierdzą, że uznają te zakazy za dyskryminujące i rasistowskie, jako działania przeciw tradycyjnej działalności kulturalnej" - kontynuował Smedley. "Można było uznać to za rasistowskie, że amerykańska firma dyskryminuje tę grupę ludzi, mówiąc, że te zdjęcia są zakazane w naszej grupie. Taka postawa jest po prostu niesamowita". Peter Kranz, który pracował na Uniwersytecie Papui-Nowej Gwinei, powiedział, że został wyrzucony z platformy po opublikowaniu w grupie zdjęć z wypraw, pogrzebu i tradycyjnych ceremonii zalotów. Facebook stwierdził, że zdjęcia naruszają zasady dotyczące nagości. "Trzykrotnie blokowano mi publikowanie zdjęć, które są zgodne z prawem i pochodzą z dokumentów historycznych i znajdują się w muzeach, bibliotekach i zbiorach na całym świecie" - powiedział Kranz. "Jestem zasmucony i rozczarowany, że obserwujemy zakazywanie materiałów, które mają prawdziwe znaczenie naukowe i historyczne". "W rzeczywistości wiele materiałów można znaleźć w australijskich archiwach narodowych, w British Museum czy na Uniwersytecie Kalifornijskim. To bardzo rozczarowujące, że dokumenty należące do domeny publicznej i mające historyczną wartość są blokowane przez Facebooka z powodów, które wydają się być błahe". Kranz zastanawia się również, "Dlaczego blokują te zdjęcia, które mają dużą wartość historyczną, a jednocześnie pozwalają ludziom umieszczać trywialne rzeczy w innym miejscu?" Grupa stała się przestrzenią, w której ludzie mogą łączyć się ze swoją przeszłością i przodkami, powiedział Kranz. "To bardzo pokrzepiające, kiedy znajdę zdjęcie, które jest w żywej pamięci i ktoś powie: 'Hej, to moja prababcia, pamiętam ją, widziałem ją na wsi w latach 80-tych!'"."Czasami może to być bardzo osobiste, gdy ludzie rozpoznają swoich przodków i krewnych na zdjęciach". Standardy społeczności Facebooka są egzekwowane przez połączenie sztucznej inteligencji opartej na algorytmach, raportów od użytkowników i recenzji ich zespołów. Platforma może pozwolić na wyjątki w stosowaniu standardów, jeśli treść jest "warta opublikowania, znacząca lub ważna dla interesu publicznego". Spodobało Ci się? Podziel się ze znajomymi! Udostępnij Tweetnij Skomentuj
Aby pobrać zdjęcia, należy zaznaczyć je na liście, a następnie kliknąć w przycisk “Download Selected” (Ściągnij wybrane). Możemy także pobrać wszystkie zdjęcia bez żmudnego zaznaczania - wtedy przyda się opcja “Download All”. Jeżeli macie sporo zdjęć w swoich profilach Facebook lub Instagram i chcielibyście pobrać
Nie każdy ma świadomość, że zdjęcia, które umieszcza na Facebooku lub w innych mediach społecznościowych są ogólnodostępne, a tym samym możliwe do skopiowania/ wykorzystania przez dużo szersze grono osób niż tylko grono znajomych. Co więcej, często nie zastanawiamy się nad tym jakie dane są publicznie widoczne na Facebookowym profilu. Bezpieczeństwo zdjęć na Facebooku Ukrywając swoje zdjęcia oraz treści, które publikujemy i ograniczając ich zasięg tylko do grona znajomych - chronimy własną prywatność. Profile Facebookowe często pełne są zdjęć z wakacji, z wydarzeń prywatnych, uroczystości rodzinnych. Nie ma w tym nic złego - do tego służą media społecznościowe. Co jednak w sytuacji gdy szukasz pracy? Obecnie pracodawcy / rekruterzy wyszukują w internecie informacji o potencjalnych pracownikach. Czy chciałbyś, żeby Twoje wesołe zdjęcia z wakacji lub obrazki "po piątym toaście" z wesela kuzynki były tematem żartów w nowym miejscu pracy lub osią rozmowy rekrutacyjnej? Tutaj zdecydowanie sprawdza się zasada "Jak Cię widzą tak Cię piszą". Zdarza się też, że poszukując informacji o danym przedsiębiorcy (salon kosmetyczny, fryzjer, sprzedawca etc.), lekarzu, nauczycielu, natrafiamy na szereg jego prywatnych zdjęć podpowiedzianych uczynnie przez Google. Dlaczego? Ponieważ były publicznie dostępne na jego profilu na Facebooku, Naszej Klasie, Twitterze i zostały automatycznie powiązane z imieniem i nazwiskiem danej osoby. Może to być zabawne, ale świadczy o dużym braku społecznej świadomości jak działają serwisy społecznościowe i dlaczego należy z rozwagą publikować w nich treści. Co raz trafi do internetu - zazwyczaj już tam zostanie. Polecamy: Nowe technologie w pracy księgowych Jak sprawdzić, jak widzą mój profil osoby, które nie są moimi znajomymi na Facebooku? Po pierwsze pamiętaj, że każdy może zobaczyć Twoje informacje publiczne na Facebooku, w tym imię i nazwisko, zdjęcie profilowe, zdjęcie w tle, płeć, nazwę użytkownika, identyfikator użytkownika (numer konta) i sieci. Nie da się tego zmienić i wyraziłeś na to zgodę, zakładając konto w tym serwisie. Możesz sprawdzić, jak osoby, które nie są Twoimi znajomymi na Facebooku, widzą Twój profil. Kliknij zdjęcie profilowe w prawym górnym rogu. Kliknij pod swoim imieniem i nazwiskiem. Dodatkowo, posty i zdjęcia, które ukryjesz na swojej osi czasu, mogą wciąż być widoczne dla odbiorców, którym zostały udostępnione, w innych miejscach Facebooka, takich jak aktualności i wyszukiwarka. Nie zapominaj, że informacje Publiczne: mogą zostać powiązane z Tobą nawet poza Facebookiem; mogą zostać wyświetlone w wynikach wyszukiwania na Facebooku lub w ogólnodostępnej wyszukiwarce; mogą być dostępne w grach zintegrowanych z Facebookiem, aplikacjach i witrynach używanych przez Ciebie i Twoich znajomych; Kto jest moim znajomym? W każdym systemie bezpieczeństwa najsłabszym ogniwem jest człowiek. Niektórzy na Facebooku mają po kilkuset znajomych, więc warto zacząć od przejrzenia, kto znajduje się na tej liście. Większość osób natrafia na niespodzianki. Być może ktoś, z kim zamieniłeś kilka słów dwa lata temu nie powinien być Twoim znajomym na Facebooku? Musisz być świadomy, że nawet najlepsze ustawienia prywatności nie pomogą, jeśli zaprasza do swojej prywatnej strefy osoby, które potencjalnie mogą użyć Twoich zdjęć lub informacji o Tobie w sposób, którego byś nie chciał. Jak zmienić profil na Facebooku na prywatny i tylko dla znajomych? To rzeczywiście ułatwiłoby życie. Nie trzeba zastanawiać się nad ustawieniami prywatności dla poszczególnych postów czy zdjęć. Można to ustawić globalnie. Aby ustawić swój profil na Facebook jako prywatny i tylko dla znajomych, należy zmienić ustawienia prywatności poszczególnych elementów. W ten sposób można też zablokować konto na FB dla nieznajomych. W prawym górnym rogu strony - przejdź do ustawień prywatności - zostaniesz przekierowany do ustawień prywatności dla swojego konta. Nie bój się sprawdzać i edytować każdej opcji. Każde ustawienie można przywrócić do poprzedniego stanu. Co jeszcze możesz zrobić? Możesz wybrać, kto może Cię oznaczyć w postach i kto może publikować na Twojej osi czasu. Ustawienia te są w tym oknie, ale także mają osobną zakładkę po lewej stronie menu. Możesz takie ćwiczenie przeprowadzać raz na jakiś czas - rewidować ilość znajomych, przeglądać treści, które opublikowałeś, a które może nie są już aktualne. Możesz dzięki temu w znaczący sposób poprawić swoje bezpieczeństwo w sieci oraz profesjonalny odbiór Twojej osoby przez potencjalnych kontrahentów i współpracowników. Kinga Witko Więcej informacji znajdziesz w serwisie MOJA FIRMA
.
  • js8i6muq0e.pages.dev/344
  • js8i6muq0e.pages.dev/243
  • js8i6muq0e.pages.dev/247
  • js8i6muq0e.pages.dev/276
  • js8i6muq0e.pages.dev/134
  • js8i6muq0e.pages.dev/376
  • js8i6muq0e.pages.dev/333
  • js8i6muq0e.pages.dev/130
  • js8i6muq0e.pages.dev/70
  • zakazane zdjęcia z facebooka